27.10.2005 :: 21:58
Jak ja dawno tutaj nie pisałam... może dlatego, że nie mialam tak poważnych problemów. otoż nie wiem jak wyzbyć sie z siebie niepotrzebnych emocji. Chciałabym zachować stoicki spokój... ale jeśli chodzi o skrajne uczucia młodej dziewczyny, rzadko sie to udaje... niestety. Pamiętacie może jak byłam feministką... bylo fajnie, nikogo sie nie potrzebowało i miało sie gdzieś wszystkich menów... Jednak serce nie sługa jak to się nieraz mówi.... Wiem , że isteniej wiele klubów zlamanych serc... ale nie o to mi chodzi! Chciałabym umieć poradzić sobie z nieuzasadnioną zazdrością. Bo jak można sie z kimś przyjaźnić skoro , jeśli ten "przyjaciel" ci się zwierza a ty nie chcesz mu poradzić.... bo chcesz go zachowac dla siebie. nieco nie rozumne , ale ja wlasnie znalazlam sie w takiej sytuacji... pomóżcie mi zostać feministką i przemówcie mi , że musze schudnąć!!